Czarne ślepia wyrażała nadmierny spokój. Jedynie małe ogniki rozbawienia tliły się w nich trochę. Widział, że teraz będzie mógł zaznać złości samicy, lecz nie obchodziło go to. Może i miała pełno mocy w sobie, lecz on nie szedł tą drogą. Skoro ma tak wielką chęć pochwalić się swymi mocami on był gotowy wypiąć pierś i sprawić tą przyjemność. Jednak... Dziecinne jest używanie magi. On tego nie lubił. Są psami, a nie cholernymi magami i powinni używać kłów i pazurów. Pokazać siłę, a nie torturować słabszych magią, wiedzę, że mają nad nimi przewagę.
Czemu on porywał i gwałcił? Bo to robił swą siłą. Siłą utrzymywał liny na szyi porywanego, siłą, kłami i pazurami ranił go w Sali Tortur. Nie magią.
Przyglądał się swymi czarnymi limami czarnej ziemi pod stopami samicy, a uśmieszek ponownie pojawił się na jego włochatej facjacie. Zarzucił kilka razy puszystym, lecz gdzieniegdzie skołtunionym ogonem na boki.
- Nie, podziękuję - odpowiedział ochryple, bo tylko tak umiał, patrząc na wyciągniętą łapę samicy. Oblizał pysk i patrzył w jej ślepia.
- Nie wiedziałem, że czerpiesz przyjemność i nękania psowatych, którzy w zdolnościach magicznych są od ciebie słabsi. Nie lepiej poszukać o takiej samej, bądź podobnej zdolności? Zresztą... Dobijać leżącego? No nie wiem, to takie nie honorowe - bo jakby nie patrzeć samiec wygodnie sobie leżał na chłodnej trawi już od znacznie dłuższego czasu.
- I to z tej samej Sfory.... - dorzucił jeszcze leniwie i wyciągnął się mlaszcząc kilka razy.